wtorek, 15 sierpnia 2023

Poszukiwacze zaginionej papierni

O czym to ja miałem powiedzieć? A, już wiem. Teraz opowiem, jak wyruszyłem na poszukiwanie śladów starej papierni. Tym razem będzie na temat. Ostatnio zaciąłem się na Gontyńcu - górze i browarze. Bez cnych zamiarów. Ot fakty. Pierwsza część wyprawy była za nami. Teraz wystarczyło tylko przejść na drugą stronę. Nie lustra, a już tym bardziej nie życia. Brrr, zachowaj Panie tam na górze, dole czy nizinie. Na tamte strony nie chcemy jeszcze przechodzić. Wystarczyło przejść na drugą stronę... drogi nr 183 relacji Chodzież - Czarnków. Prościzna? Wcale nie. Nawet w niedzielę przed południem ruch był bardzo duży, a jednak kilkaset metrów asfaltem, bez pobocza, musieliśmy przejść. O tym właśnie miało być i będzie. Teraz opowiem o natężeniu ruchu w północnej Wielkopolsce. I wpływie na jakość życia okolicznych mieszkańców. Ok, ok, żarcik.

Przeszliśmy. O. I weszliśmy w dukt leśny. Prawie nienaruszony. Wąska, zarośnięta, prosta ścieżka. I tak, sycąc się widokiem i rozprawiając, ruszyliśmy w kierunku Trojanki, a ściślej rzecz ujmując, Jeziora Papiernia. Wspaniała zieleń, ale i coraz ciemniejsze chmury na horyzoncie. [King] uspokajał, że z jego map pogodowych wynikało, że front burzowy jest gdzieś w okolicach Poznania. A zatem mieliśmy czas. Nie byłem do końca przekonany, bo aplikacje swoje, a życie swoje. 

I tak weszliśmy na temat wycinki lasów. Bo pojawił się taki kawałek przecinki. Z okręgiem drzew pośrodku. Dlaczego tak? Nie znaleźliśmy żadnej logicznej koncepcji. A propos wycinki drzew na potrzeby produkcji papieru. Korzystacie z zeszytów? Kopert? Czytacie książki? Macie gwarancje, faktury? Wszystkie produkty, które kupujecie, mają opakowanie? Wszystko na papierze? Nie mówcie, że nie, bo cały mój wywód diabli wezmą. Tyłek wycieracie? Tu was mam. To jest wspaniałe, że możecie czytać, pisać, drukować. To jest wspaniałe. Do tego wszystkiego potrzebny jest papier w takiej czy innej postaci. Papier, cudowny wynalazek z Dalekiego Wschodu. A już wiecie, że żeby ten papier zrobić, potrzebne są drzewa. Jak widzicie na filmach, papiernie to ogromne fabryki, które przetwarzają ogromne ilości drzew. Niszczą lasy, chciałoby się powiedzieć. Dewastują środowisko. Przyczyniają się do efektu cieplarnianego. No dobrze, ale czy one ten papier robią dla swojego widzimisię? To taki foch właścicieli? To jest dopiero temat na temat.

I, jak słusznie King zauważył, papiernie bardzo mocno rekompensują te straty. Płacą ogromne pieniądze na tworzenie szkółek i odbudowę tkanki leśnej. Papiernie współpracują z właścicielami lasów, dzięki czemu ci mają stały zbyt. Ponadto papiernie wykorzystują leśne produkty uboczne: gałęzie, korony drzew, korę, które w innych dziedzinach przemysłu byłyby odpadami. Dzięki współpracy z papierniami, właściciele lasów zdobywają certyfikaty na drewno oraz zarządzają nimi zgodnie z polityką zrównoważonego rozwoju. Mało? To dołożę jeszcze do pieca. Przemysł papierniczy pozwala wytworzyć czterokrotnie większą wartość i utrzymać sześć razy więcej stanowisk pracy niż przyniosłoby spalanie tego drewna przez przemysł energetyczny. Takie mądre rozmowy toczy grafik z poligrafem.

Zatem wszystko jest ok, tutaj problemy są rozwiązane. Lepiej pomyśleć, co zrobić z masą plastiku, który rozkłada się setki lat. 5 pomidorków w mega wielkim plastikowym opakowaniu, 10 ml jogurtu w plastikowym opakowaniu, mikromasełko w plastikowym opakowaniu, wszystko w foliach, plastikach itp. Tutaj leży problem. Ale prawdą jest, że mogliby więcej płacić, za zbieranie makulatury. I tak sobie gawędząc, dotarliśmy do Jeziora Papiernia. Przepiękne miejsce, w dolince. W sam raz na harcerski obóz przetrwania. Daleko od cywilizacji, cisza, spokój. Chociaż był jeden wielki wróg - komary. Masakra. Zaatakowały nas wściekle, jakby były strażnikami starej papierni i nie chciały nas dopuścić do jej sekretów. Obowiązkowa sesja zdjęciowa. I ruszyliśmy na poszukiwanie śladów. I tutaj, może spodziewana, ale jednak niespodzianka. Najpierw pojedyncze krople deszczu, a potem jak lunęło... Na szczęście mogliśmy się schować pod koronami drzew. Kurtki rzecz jasna też mieliśmy. Ale z poszukiwań nici. Tym bardziej, że gdzieś tam na horyzoncie rozległy się grzmoty. Przylazła paskuda burzowa. Wyczekaliśmy moment, że prysznic zrobił się łagodniejszy i poszliśmy w pioruny. A tu przejaśniło się nawet. I jakieś diabelskie szepty podpowiadały by zawrócić, ale nie daliśmy się zwieść jak biblijna Ewa. Do samochodu dotarliśmy już wśród grzmotów, błyskawic i ulewy. Idealnie na czas. I zabraliśmy się za naleśniki z sosem bolońskim. Mniam. Ale to nie program kulinarny.

SCREEN RULING [()]
inspiracja: SIGUR ROS [()]

Skoro tyle było o papierze, to weźmy muzykę zespołu Sigur Ros z albumu bez tytułu. Roboczo opisywanego [()], ze względu na charakterystyczne wycięcia na etui z tworzywa sztucznego, Książeczka zawiera czarne ilustracje na białym papierze. Przezroczystym jak kalka [ale to nie jest kalka, bo ta ma właściwości kopiujące]. Chyba, że jest to kalka techniczna! Tak, bez słów, bez tytułów, bez niczego. Tylko czarne plamy. Tak, ilustracje w tej książeczce nawiązują bezpośrednio do muzyki Islandczyków. Długie, wlekące się pejzaże dźwiękowe… Ambient w klasycznej formie. Naturalna, piękna, surowa jak okolice jeziora Papiernia. 

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...