O czym to ja miałem powiedzieć? A, już wiem. Teraz opowiem, jak wyruszyłem na poszukiwanie śladów starej papierni. Tak, tak, jak grafik usłyszy jakiekolwiek hasło związane z poligrafią, to zaraz cały się trzęsie. Do tego wyjazdu namówił mnie King. Niezwykła persona w świecie poligrafii. Jak imię wskazuje. Zaczął nie z tej strony, całą tę rozmowę o wyprawie. Że niby tym razem w małe górki pojedziemy, że wejdziemy sobie na najwyższy szczyt Wielkopolski. A tak naprawdę nie najwyższy tylko drugi. I tak jakoś mnie to nie przekonało. Bo chciałbym wyżej szczytować. Póki jeszcze nie jestem za stary, za podeszły. Póki jeszcze o własnych siłach potrafię się wdrapać wyżej. Ale nie o tym miało być.
King wiedział, że tymi argumentami mnie nie przekona. Dlatego wyjął asa z rękawa. Stara papiernia. Co, gdzie, jak? Trzeba od razu tak było, a nie zawracać mi głowę mikroszczytami. Stara papiernia. To jest wyzwanie, któremu grafik oprzeć się nie potrafi. Papiernia. Czyli zakład przemysłowy produkujący papier. A papier to masa włóknista pochodzenia organicznego, wytwarzana na sicie w postaci arkuszy lub zwojów. A te włókna to: celuloza, ścier drzewny otrzymywany przez starcie i zmielenie bali sosnowych albo słomy, trzciny, bawełny a nawet bambusa. I oczywiście makulatury. Wiadomo, surowce wtórne, za które dostajemy śmieszne grosze. Ale znów nie o tym.I tak oto pojechaliśmy. Co prawda zapowiadali gorący i burzowy dzień, ale co tam. Mieliśmy przed sobą prawdziwe wyzwanie. Zaparkowaliśmy na leśnym parkingu pod Chodzieżą i pro forma wdrapaliśmy się na Gontyniec. 192 m.n.p.m. Całkiem sympatyczny szlak zółty. Żółty [Yellow] jak wiadomo należy do CMYK, czyli modelu subtraktywnego opisującego system barw. Żółta farba należy do tzw. triady drukarskiej, za pomocą której możemy wydrukować prawie wszystkie kolory. Przynajmniej tak byśmy chcieli. Na Gontyniec można dojść również szlakiem czerwonym. Red. Ten z kolei należy do addytywnego modelu barw. Czyli RGB, za pomocą którego rejestrujemy zdjęcia, grafikę, wyświetlamy i skanujemy. RGB i CMYK. Dla grafika, drukarza przestrzenie, w których funkcjonują. Którymi żyją. Które budzą konflikty, problemy. Rodzą kłopoty, reklamacje. Na szczęście wojen nie wywołują. Tak, o czym to mówiliśmy?
A, Gontyniec. Całkiem sympatyczny pagórek z wiatą na małą przekąskę i dostrzegalnią. Częściowo to [King] miał rację, bo szczyt jest najwyższym punktem Pojezierza Wielkopolskiego. Według podań ludowych nazwa wywodzi się z czasów przedchrześcijańskich, od słowa gontyna – czyli od słowiańskiej budowli sakralnej. A dostrzegalnia to przeciwpożarowa wieża obserwacyjna o wysokości 34 m. Te słowiańskie korzenie, to nie przypadek, ponieważ na górze w 2017 roku przeprowadzono wstępne badania archeologiczne i odkryto zabytki związane m.in. z epoką brązu, okresem wpływów rzymskich czy wczesnym średniowieczem. Tak, ciekawa góra, skrywa w sobie wiele skarbów. Uff, jak zrobiło się duszno i gorąco. Przed dalszą drogą warto by wypić browarka. Dlaczego ten złocisty napój przyszedł mi na myśl? Ponieważ w Kamionce pod Chodzieżą siedzibę ma Browar o nazwie... Gontyniec. Brawo. Połączony z Browarem Czarnków. Tak, wypiłoby się Gniewosza. Ale akurat nie było tego pod ręką, a i nie o tym miało być. A szkoda, bo temat etykiet do piw, to fascynujący temat.
COLORIMETER 5 [THE COLOUR OF A MOMENT] inspiracja: CHANNEL 5 [THE COLOUR OF A MOMENT] |
z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz