wtorek, 6 czerwca 2023

Ja, poligraf{ia}: dream _2

{dream _2}

Topiły się jak masło pozostawione na słońcu. Musiał uważać, by się nie poparzyć. Nie chciał także wywołać pożaru. Chciał tylko je roztopić. Zamienić w bezkształtną masę. Plamę bezużytecznego materiału. By nie mogły już służyć nikomu i niczemu. Niech spłoną na wieki. Ogień – parsknął – symbol życia i energii witalnej. Ale nie tutaj i nie teraz. Tego wieczoru był uosobieniem gwałtowności i grozy. Tak, ogniste emocje: miłość, nienawiść, pasja. Palił je z miłości. By doznały oczyszczenia. Miały być ofiarą całopalną. Jak zniszczenie Sodomy i Gomory. Bo mieszkańcy byli niegodziwi i rozpustni. Ogień ma być natchnieniem. Po to Neron podpalił Rzym, by z widoku płonącego miasta czerpać inspirację. By widok płonących na stosach chrześcijan, oskarżonych o podpalenie, był źródłem jego szaleństwa i opętania. Artysta. Ale on nie był szalony. Miał plan i musiał go zrealizować.

Ogień pracował. Brał jedną po drugiej i podkładał pod palnik. Trzymał przez szczypce tak długo, dopóki nie utraciły swoich wyrazistych kształtów. Kropla po kropli kapały na podłogę. To był ostatni moment. W szkole nie było jeszcze czujników przeciwpożarowych. Ale po remoncie już będą. Nie miał problemów, by wnieść butle i palniki do szkoły. Kręciło się tutaj tylu robotników, że nikt nie zwrócił na niego uwagi. Chociaż po akcji w bibliotece musiał być ostrożny. Szwendała się tutaj policja, a i pracowników było jakby więcej. Kiedy przechodził obok biblioteki, poczuł dreszcz emocji. Tam dokonał się pierwszy akt zniszczenia. I tam jako pierwsze nastąpi odrodzenie. Jak Feniks z popiołów.

Syknął! Swego zamyślenia omal nie przypłacił poparzeniem. Zbyt nisko opuścił dyszę palnika. Skarcił siebie w myślach. Musi się bardziej skoncentrować. By przez nieuwagę siebie nie oczyścić. Ogień – dar od bogów i dla bogów. W ceremoniach ofiarnych ogień miał spalić ofiarę i wyzwolić woń. Tyle mu ludzkość zawdzięcza. Jak na ironię, ogień posłużył do tego, by je stworzyć, a teraz służy do tego, by je zniszczyć. Historia zatoczyła koło.

Uśmiechnął się pod nosem. „Come on baby, light my fire, Come on baby, light my fire” – zanucił pod nosem wielki hit The Doors. Dawaj, mała, wznieć mój ogień. Spróbuj podpalić noc całą. Miał jednak nadzieję, że praca nie zajmie mu całej nocy. Ale było co robić. Sięgnął po kolejną. Obejrzał dokładnie. Arcydzieło. Wspaniała. Ciągle dostojna, ciągle chętna, mimo upływu czasu i doświadczenia życiowego. Jeszcze ta jedna i musi sobie zrobić przerwę.

Zgasił palnik i podniósł delikatnie roletę. Miasto spało. Cisza. Podjechała taksówka. Wysiadła z niej roześmiana para. Środek tygodnia nie był przeszkodą, by się dobrze zabawić. Czemu nie, ponoć żyje się raz. Ogień jest także symbolem namiętności, rozpalonej żądzy. Miłości. Pożądania. Jest seksualnością. Dziewczyna w czerwonej sukience spojrzała w jego kierunku. Czy coś dostrzegła? Czy zdradził go jakiś odblask? Nie, w sali było ciemno, a on też był ubrany na czarno. To ona była widoczna w tym ognistym stroju. Ognistym zapewne nastroju. Krótko przed ognistymi chwilami, których zapewne za chwilę miała zaznać.

Para zniknęła mu z oczu. Odpoczął chwilę. Pora wracać do pracy. Uruchomił palnik i znów działał jak w transie. „Fire” – krzyknął, jak Peter z Vadera. Fire, fire, fire! Zawsze chciał zrobić jakąś ciekawą grafikę opartą na motywie ognia. Ogień jako główny motyw. Sam ogień. Albo cyfrę z płomieni. Albo lecącego, płonącego ptaka. Płonącą książkę. To byłoby coś. Musi spróbować. Przypomniał sobie album o czterech żywiołach. Najbardziej podobała mu się część o ogniu. Wspaniałe zdjęcia. Do tego rozdziału się najbardziej przyłożył. Mówi się, że ogień wciąga. Coś w tym jest. Kiedyś, jak był na wycieczce w odlewni, przewodnik ostrzegał, że największym zagrożeniem nie są tony gorącego metalu, nie wysoka temperatura, nie ciężkie odlewy i wielkie machiny. Ale sam ogień. Ogień, który zdaje się wołać i przyciągać. Przestraszyli się. Kiedy na zajęciach laboratoryjnych odlewali ciekły, gorący metal do kokili, to tej mocy ognia aż tak mocno nie odczuwali. Ale tutaj, kiedy chodzili nad wielkimi kadziami z ciekłym metalem, wydawało im się, że ją odczuwają. Moc ognia. Moc ciekłego metalu.

A teraz on z pomocą ognia niszczył. Musiał jeszcze tylko zostawić znak. Wybrał te trzy. Tym razem trzy ocaleją. I poniosą przekaz.

A zecernia płonęła. 

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...