wtorek, 20 grudnia 2022

Kolor słońca to piekielny kolor? Czy dieta bogata w farbę, terpentynę i absynt jest eko i vege? Delirium, drgawki i uszkodzenie mózgu a żółcie z Arles. Van Gogh jak Formacja Nieżywych Schabuff

O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o [Żółciach w Arles czyli o postrzeganiu barw]. Mnie z kolei opowiedział pan prof. dr hab. na wykładzie w Zamku tym, co nie jest Gargamelem. I usłyszałem, że Vincent van Gogh pisał, że [Tym, czym kolor jest na obrazie, entuzjazm jest w życiu]. O tak, barwa ma większe znaczenie dla naszego życia, niż nam się to wydaje. Barwa bardzo silnie wpływa na percepcję otaczającego nas świata. Czy da się to zmierzyć? Opisać? We wzory ująć? RIPem potraktować? A gdzie był ten żółty w tym wywodzie? A był, a wspomniany van Gogh nazywał kolor energii, słońca i radości [piekielnym kolorem]. Odwaliło mu? Cóż, stan psychiczny artysty nie był najlepszy. Wiecie co, jednak więcej Wam nie powiem. Może to Was zachęci do chodzenia na wykłady. Wiem, może Was teraz żółć zaleje. A nie o tym miało być.

Wymienił stryjek Boscha na van Gogha... Dość to osobliwy artysta, nie będę taki i chociaż o wykładzie nie opowiem, to jedno słówko o artyście zapodam. Artysty specjalnie przedstawiać nie trzeba. Słynął z tego, że lubił jeść farby i pić terpentynę. Bardzo to osobliwe. Van Gogh o całą epokę wyprzedził piramidę żywieniową, wiedział co jest eko, vege itp. No właśnie, tylko czy farby faktycznie takie były? Doktor Gachet, który zadbał o dietę artysty, uważał jego nieobliczalne zachowanie za rezultat zatrucia terpentyną właśnie oraz... Tak, ponoć do jego szaleństwa przyczyniła się także nadmierna ekspozycja na gorące słońce Prowansji. No patrzcie ino, słoneczko mu zaszkodziło... za dużo żółtego...

W książce [Trująca fasolka z Kalabaru] Peter Macinnis napisał, że niektórzy uważają, że Vincent van Gogh zatruł się Digitalis purpurea, czyli naparstnicą purpurową. Nawet krótko przed śmiercią namalował dwa portrety swego homeopaty, doktora Gacheta, oraz jego córki z naparstnicą. To tak, jakby sportretował przyczynę swojej śmierci. Tzn. czy doktor był zabójcą? Jego córka? Nie, naparstnica. Chociaż nie ma dowodów na to, że doktor przepisywał swemu pacjentowi digitalis. Ale ponoć upodobanie Vincenta do żółtego koloru i jego chwiejność emocjonalna spowodowane były zatruciem naparstnicą. Tylko czy o tym miało być?

Jeszcze jedno. Są i tacy fachowcy, którzy twierdzą, że przyczyną takiego stanu ducha van Gogha był absynt. Czyli nalewka na zielu bylicy piołunu, która w wielu krajach przed wybuchem pierwszej wojny światowej była zakazana. Taka nalewka miała podobno osłabiać pamięć, powodować delirium, drgawki i uszkodzenie mózgu. Lista znanych ludzi, którzy zażywali absynt jest długa. Sami intelektualiści. Zostawimy ich sobie na później. A wracając do naszego artysty,  ponoć oszalał on od picia tego trunku, a ściślej od alfa-tujonu, związku który ma coś wspólnego z aktywnym składnikiem konopii indyjskich. Oj, coraz lepiej, coraz lepiej, naprawdę o tym miało być?

Co z tą żółcią, bo zaraz mnie żółć zaleje! A to na przykład, że van Gogh zamieszkał w słynnym Żółtym Domu we wrześniu 1888 roku i wtedy namalował obraz [Żółty Dom – Place Lamartine 2]. Oczywiście mowa o jego nowej siedzibie w Arles, w której malarz oczekiwał na spotkanie z Paulem Gauguinem. Mega żółta jest także inna praca. [Taras kawiarni w nocy – Café de la Gare (Place Lamartine 30)]. Nad tym lokalem van Gogh wynajmował mieszkanie podczas urządzania słynnego Żółtego Domu. Żółty jest także [Dziedziniec szpitala w Arles]. To w tym szpitalu 23 grudnia 1888 roku, po gwałtownej sprzeczce z Paulem Gauguinem,  malarz obciął sobie ucho. Takie to ciekawostki kryje sobie w sobie tematyka żółci w Arles. Gdzie tutaj piekło? No cóż, już wiemy, że być może to skutki uboczne spożywania farb...

VAN GOGH  [DR UCK]
inspiracja: VAN GOGH [DR UNDER]

A teraz pora na Van Gogh. Ha, to ci dopiero, nie tylko Bosch ma swoje zespoły. Van Gogh to serbski, a wcześniej jugosłowiański, zespół rockowy z Belgradu. Van Gogh zaczynali od alternatywnego rocka, potem poszli w kierunku mainstreamowego rockowego brzmienia, a dalej w kierunku rocka elektronicznego. Taki jest właśnie krążek [DrUnder]. Dużo tutaj elektroniki, ale nie tylko. Bo utwór tytułowy mieści w sobie elementy disco, tanecznych rytmów, ale i rammstainowskie riffy i frazy. W tym jednym kawałku Van Gogh wymieszali wszystko co się dało. [Bulldog] jest szybki i skoczny, [Za godine tvoje] spokojniejszy i bardziej progresywny, [Yo Yo] krótki i rytmiczny z takim Schulzowym syntezatorem [mam na myśli Klausa], a [Tanka nit] i [Staka ako] to taka serbska wersja Formacji Nieżywych Schabuff z czasów [Wiązanki melodii młodzieżowych]. [Sve sto bih da znam] miesza w sobie nastroje fado i muzyki klezmerskiej. [Pupak] to znów electro, trans... Słowem, niezła mieszanka bałkańska... Jak to się stało, że w 2004 roku otwierali koncert Metallica? Może wszystkiemu winien absynt?

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...