poniedziałek, 14 listopada 2022

Luksusowa kupa w akademii. Śpiesz się powoli, czyli festina lente. Antykwy i kursywy od kumpla Lubrańskiego. Aldus składa w ósemkę i zacne okładki zamawia. Pieprzyć chronologię!

O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o tym, jak Jan Lubrański poszedł za potrzebą. Tak to było. Kiedy już w 1518 udało mu się założyć w Poznaniu Akademię Lubrańskiego, która swoim budynkiem bardziej przypominała warowny zamek, niż cenioną w całej Europie uczelnię [a było tak, dowodem jest wielki herbarz chrześcijańskiej Europy z 1531 roku, w którym Akademia Lubrańskiego została wymieniona obok najważniejszych uczelni na świecie: Oxfordu i Cambridge], to Lubrański pomyślał także o niezbędniku dla żaków. Uff, skończyło się to długie zdanie wreszcie. A zatem Jan postawił na tyłach budynku dziwną przybudówkę. Znawca teologii i prawa nazwał ją toaletą. I najprawdopodobniej była to pierwsza taka toaleta w Poznaniu. Studenci mogli w luksusowych warunkach robić kupę. Ale nie o tym miało być.


Studentowi z pełnymi jelitami i nadętymi zwieraczami skupić się trudno. A jak sobie gazy wypuści, to od razu umysł bardziej lotnym się staje. Takie to ciekawostki zawiera [Gadziemba]. Ale wszystkiego zdradzać mi nie wypada, bo po książkę nie sięgnięcie. Ja czytam wartko, bo córce mojej osobistej oddać ją muszę. Wróćmy zatem do dobrego znajomego Jana Lubrańskiego, a mianowicie drukarza Aldusa Manutiusa. Pamiętamy, że dobrze się ożenił, bo nie tylko żonę w wyniku tego procederu zdobył, ale i drukarnie dwie pożenił: swoją i teścia, a synowie jego biznes przejęli. Dopiero wnuk jego w 1585 roku sprzedał drukarnię. Ale nie o tym miało być.

W Gazzetta Italia Pietro Bortluzzi napisał, że Aldo Manuzio ojcem współczesnej książki był. Drukarnia jego nazywała się [Festina lente] czyli [Spiesz się powoli]. Aldo wraz z publikacją [Terze rime] w 1502 roku zapoczątkował drukowanie znaku graficznego drukarni. Dzisiaj nazywamy to logiem. Legendarne po dziś dzień. Symbol kotwicy z delfinem, co miało symbolizować trwałość i szybkość. Znak ten jest dziś używany jako logo przez amerykańskie wydawnictwo Doubleday. Zaczerpnięty został z symbolu starożytnego miasta Bejrutu, Libanu. Dlatego, wyprzedzając myśl, zagra nam dzisiaj Beirut. Ale teraz nie o tym miało być.

Wróćmy do ostatniej muzycznej ilustracji, czyli do Cursive. Otóż w 1500 roku Aldus zapoczątkował serię książek o nowych, mniejszych rozmiarach, w których po raz pierwszy została użyta grecka kursywa, przypominająca litery greckich manuskryptów, z których kopiowano publikacje drukowane. A propos czcionek, to kursywa to nie jedyne jego osiągnięcie. Wyróżniamy zasadniczo cztery łacińskie kroje czcionek Alda. Trzy antykwowe, w tym jeden majuskularny i wspomniany już jeden kursywny. Bembo - tak nazywał się krój pierwszej aldyńskiej antykwy. Nazwa pochodzi od nazwiska autora dzieła, które pierwszy raz tłoczono tą czcionką. Później Francesco Griffo, grawer z Bolonii pracujący dla Aldusa, przygotował bardziej wytworny krój antykwy nazwany Poliphilus. 

Ale nie tylko czcionkami nasz drukarz żył. Aldus dbał także o estetykę druku i swoje oprawy powierzał introligatorom nawiązującym do wzorów islamskich. W środku nie było kawałka dechy, tylko tektura z makulatury drukarskiej, którą oklejano dobrze oprawioną skórą. Dzięki zastosowaniu ściegu łańcuszkowego przy szyciu boków, grzbiety opraw były płaskie, a nie wypukłe. Całość o wiele lżejsza, bardziej praktyczna i poręczna. A, i jeszcze jedno. Aldus składał zadrukowane arkusze w ósemki, czyli format 8°. To octavo, ma 3 złamy, 8 kart i 16 stronic. Złamywanie prostopadłe trzykrotne. Takiego kumpla miał Lubrański, ten co i z Krakowa, i Poznania był i o stolec żaków troszczył się.

BEMBO [THE RIP TIDE]
inspiracja: BEIRUT [THE RIP TIDE]

A teraz wspomniany Beirut. Z płyty o pięknie brzmiącym tytule: [The Rip Tide]. Pieśni o ripowaniu podane w bałkańskich melodiach? Melodie balkańskie owszem są. Trąbka, akordeon, ukulele, sekcja dęta - to charakterystyczne brzmienie dla Beirut. Ale na tym krążku piosenki są krótkie, nieskomplikowane, bez wyraźnych motywów przewodnich i przepychu aranżacyjnego. Zresztą całość trwa niewiele ponad pół godziny. Zach postawił zdecydowanie na prostotę i wyszło tak sobie, beznamiętnie. Gdyby nie tytuł płyty, pewnie nie przyciągnęłaby ona mojej uwagi. Ale rip to rip, te trzy litery zawsze przyciągną moją uwagę, nawet gdy robię... Dziękuję córci mojej osobistej za tę niezwykłą inspirację i tę niezwykłą podróż w czasie. I pieprzyć chronologię.

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...