poniedziałek, 31 października 2022

Hydrofilowe, z momentami dipolowymi, grupy funkcyjne. Presensybilizowany czyli uczulony. Czarne kreski na podłożu to cudowny raster, a RIP to RIP. Autotypia stosowana, bo sąsiadka gotuje kolację. Diapositive są z Krakowa!

 O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o diapozytywie. Było? Owszem było. Ale wciąż czuję niedosyt, bo książka, która była pierwsza, a wyjaśnia pojęcia ze stopki książki, która pierwszą nie była, na wyjaśnienie pojęcia diapozytywu poświęciła bite dwie strony. I tyle tam pięknych pojęć padło. Ot, na przykład hydrofilizacja. Ważne pojęcie dla poligrafii. Hydrofilowość oznacza skłonność cząstek chemicznych do łączenia się z wodą. Hydrofilowe są zwykle cząsteczki, które mają duży moment dipolowy jako całość [są polarne] lub mają grupy funkcyjne o dużym momencie dipolowym. Na płycie drukowej do offsetu hydrofilowe muszą być miejsca niedrukujące. One nie mają przyjmować farby a roztwór zwilżający. Chociaż trochę tej farby miesza się z roztworem zwilżającym i tworzy emulsję, która gdy ma dobre właściwości, to pozytywnie wpływa na proces drukowania. Ale nie o tym miało być.

Tak, ciekawy temat na zadumanie wakacyjne. A przecież muszę jeszcze wspomnieć o takim słowie jak presensybilizowany. Tak, słucham sobie hejnału z wieży Mariackiej i myślę, że presensybilizowany to wstępnie uczulony. Na co? Na kogo? Nie o trębacza chodzi, który sympatyczny jest i po każdym urwanym sygnale macha do publiczności zgromadzonej na dole. Płyta presensybilizowana, znaczy dosłownie [wstępnie uczulona], to płyta, której cechą szczególną jest fakt wstępnego pokrycia podczas produkcji warstwą światłoczułą. Co to daje? Dzięki temu możliwe jest zastosowanie foto-chemigrafii. Płyty presensybilizowane naświetlane są w procesach CTP. Czyli Computer to Plate. Z pominięciem etapu kliszy. W płytach 2 generacji nie ma potrzeby wywoływania i utrwalania obrazu, gdyż w takich płytach [nieprocesowych] obraz ujawnia się i utrwala po założeniu płyty na cylinder formowy pod wpływem działania wody.

Ale to nie wszystko w temacie diapozytywów. W mądrej książce o książkach czyli [Współczesne polskie drukarstwo i grafika książki] jest jeszcze napisane, że diapozytyw rastrowany [na którym pozytywowy obraz utworzony jest z pojedynczych punktów rastrowych] jest wynikiem procesu rastrowania, tj. przetworzenia wielotonalnego obrazu na pojedyncze czarne punkty lub kreski na przezroczystym tle, przy czym wzrostowi gęstości optycznej oryginału odpowiada zwiększony procent zaczernienia powierzchni na diapozytywie [nie zmienia się częstotliwość punktów, tylko ich wielkość]. To dopiero zdanie. Diapozytyw wieńczy dzieło. A jeszcze dodam, że proces zamiany grafiki na strukturę rastra odbywa się w procesie, który nazywamy... RIPowaniem. A jakże. Mówi Wam to coś? To jesteśmy w domu. 

Kusi, by wejść w tematy rastra, ale dajmy już spokój, bo w końcu o wakacjach miało być. A wychodzi jak zwykle, czyli nie wychodzi. Bo jeszcze w tym diapozytywie padło hasło o autotypii. Zresztą podsumowanie hasła o diapozytywach w pierwszej książce z wakacji brzmi następująco: [W poligrafii diapozytywy rastrowane są produktem wyjściowym dla wszystkich autotypijnych technik drukowania w wypadku stosowania kopii pozytywowych]. To jak już mam książkę pod nosem i wdycham ten cudowny poligraficzny zapach, który po latach nie zwietrzał, to mała, niezobowiązująca notka na temat tego, co znajdziemy pod hasłem autotypia. I będzie o tym, o czym miało być. No nie miało, ale tak wyszło.

Autotypijnymi nazywa się wszystkie metody reprodukcji poligraficznej, w których oryginał wielotonalny rozbity jest za pomocą rastra na punktowe elementy drukujące. Oczywiście elementy rastra [to niekoniecznie kropki, chociaż one są fajne, bo mają najmniejszy obwód, a w związku z tym otoczka, która powstaje wokół kropki, ma najmniejszą powierzchnię, zgodnie z teorią stref brzegowych, a zatem przyrost punktu rastra jest najmniejszy, tzw. dot gain] powinny być niewidoczne gołym okiem. Bo przez lupkę możemy je sobie oglądać i to jest lepsze niż podglądanie sąsiadki z naprzeciwka, która w toplessie gotuje kolację. I jeszcze jedna rzecz, w druku autotypijnym można otrzymać na odbitce tylko dwie gęstości optyczne: minimalną - podłoża i maksymalną - podłoża zadrukowanego warstwą farby drukowej. Wszystkie wartości pośrednie uzyskuje się rozbijając obraz na drobne elementy, czyli bryły rastrowe. Mógłbym tak bez końca, ale sąsiadka robi kolację. 

DIAPOSITIVE [GIVE ME A RIP]
inspiracja: DIAPOSITIVE [GIVE ME A RIDE]

A zagra nam teraz Diapositive. Skąd pochodzi? No przecież, że z Krakowa. Wszystko nam się spina. Muzycy mówią o sobie, że zostali [Diapozytywem dla wszystkich historii życia jakie możemy sobie wyobrazić, gdy gra nasza muzyka…]. W 2020 roku wydali album [Give Me a RIP]. Ślicznie się nazywa. Muzycznie to mieszanka rocka, bluesa, progresu, a chwilami nawet metalu. Dla przykładu [Too Far Gone] to ponad siedmiominutowa suita, która podchodzi pod heavy metalową balladę à la Black Sabbath. Hm, ale też mi zalatuje Mirą Kubasińską i Breakoutem. Z kolei [Closer], także balladowa, ma świetny chórkowy refren z takim tyci, tyci gospelkiem. Za to w [Holding On] jest drapieżnie i doomowo wręcz. Dużo tutaj popisów gitarowych i mocnych przesterowanych brzmień. Tak, spina się. Mamy i diapozytyw, i z Krakowa, i w ogóle. Dajcie mi RIP!

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...