wtorek, 30 sierpnia 2022

Gdzie raki śpiewają? Dziewczyna z Bagien graficzką jest. Czy graficzka jest również morderczynią? Raki są dead, a toaleta pełna beczących bab. Za to na koniec prawdziwy rak śpiewa

O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o tym, gdzie raki śpiewają. Ups, kłamstwo. Nie opowiem Wam, gdzie raki śpiewają. Chciałbym opowiedzieć i nawet odwiedziłem stosowną instytucję, by się trochę podszkolić w temacie, a wyszło jak zwykle. Ani raków nie znalazłem, a tym bardziej nie usłyszałem jak one śpiewają. To już na wakacjach nad polskim jeziorkiem raka doświadczyłem. I to tego polskiego. Nie tego inwazyjnego. Ale niczego nie usłyszałem, bo ów egzemplarz okazał się być trupem. Martwy. Dead. A zatem daleko mu było do śpiewania. Ale nie o tym miało być.


A było to tak. W pewne czwartkowe popołudnie zaprosiła mnie moja osobista żona do kina studyjnego. Jak usłyszałem, że to ma być dramat i do tego wyciskacz łez, próbowałem się jakoś wykręcić. Kto nie ma chęci, ten się zawsze wykręci. Ale, ale... Nie z żonami takie numery. Pomyślałem, że gdybym odmówił byłoby źle, ale jeszcze gorzej. Jak nie odmówię, będzie źle, ale nie gorzej. Jako że unikam wszelkiej maści napięć, wybrałem wariant B i udałem do kina studyjnego, które notabene bardzo lubię, bo generalnie do kina chodzić lubię, zakupiłem stosowny napój kawowy i w sam raz usadowiłem się w wygodnym fotelu. W kinach studyjnych reklam nie ma, pani Krystyna czyta tylko informację, że fajnie się ogląda filmy w stadzie i że dobrze by było tego filmu nie nagrywać, a potem zaczyna się seans.

[Gdzie śpiewają raki] film się nazywał. Trochę dziwnie się poczułem, bo w sali kinowej, dość mocno wypełnionej, byłem jedynym, który miał jaja. To znaczy, tak mi się wydaje, bo nikomu pod spódnicę nie zaglądałem. No dobra, fabuły opowiadać nie będę, bo po pierwsze każdy może sobie film obejrzeć, a jak oglądać filmów nie lubi, to może sobie książkę przeczytać. Bo film jest ekranizacją światowej sensacji, jak piszą w reklamach, powieści Delii Owens, która ma dokładnie taki sam tytuł jak film. A raczej, film ma taki sam tytuł jak książka. W każdym razie są tutaj piękne krajobrazy, piękna jest muzyka, ale sielanki tutaj nie doświadczamy.

Ale, ale, uwaga! Jest Kya - Dziewczyna z Bagien. Bo mieszka na bagnach, tak ją nazywają. Mieszka sama, bo cała rodzina ją zostawiła. Najpierw uciekła matka przed mężem tyranem, potem rodzeństwo, przed ojcem tyranem. Ona została. W końcu i ojciec ją zostawił. Kya mieszka sobie na bagnach, żyje rytmem natury i... rysuje. Bingo, Kya jest graficzką! Pięknie rysuje. Wszystkie te botaniczne sprawy. Skorupki, kwiatki, ptaszyska, nasionka. Ma szkicownik, ma kredki i jest graficzką. Tak, właśnie o tym miało być.

Oczywiście w życiu Kya najpierw pojawia się jeden chłopak, potem drugi. Ale to ten pierwszy okazuje się być lepszy niż ten drugi, mimo, iż w pewnym momencie wydawało się, że to jednak ten drugi jest lepszy niż pierwszy. Zresztą nie ma problemu z wyborem, bo ten drugi zostaje wyeliminowany. Przez kogo? Oto jest pytanie! Przez Kya? Kompletnie nie wiem, jak odmieniać to imię, więc piszę, jak piszę. Oczywiście, oskarżona o zabójstwo zostaje Dziewczyna z Bagien. Tak, tak, tak! Wreszcie mamy w literaturze i filmie nie grafika, który jest ofiarą, a grafika, który jest mordercą! To mi się podoba, wreszcie jakiś silny grafik, a raczej graficzka. Tylko czy faktycznie ona zabiła?

Ale wrócmy do Kya jako graficzki, a nie zabójczyni. Za namową tego pierwszego ukochanego Kya wysyła swoje prace do wydawnictwa. I udaje się. Książka z pracami Dziewczyny z Bagien zostaje wydana. Wszyscy się cieszą, pojawiają się spotkania autorskie, potem kolejne książki, toczy się proces... Ok, fajnie, też bym chciał tak rysować, tak wydawać książki... Ale kurde, kończy się film, a ja nadal nie wiem co z tymi rakami? Coś przespałem? Nie, bo pyszna kawa trzymała mnie w pełni świadomości psychicznej i cielesnej. Nie było raków. A tym bardziej śpiewających. Tak, tak, już teraz wiem. To ponoć taka przenośna. Gdzie raki śpiewają [dobra, dobra, naciągnąłem, bo generalnie to zimują powinno być], oznacza by oddalić się jak najdalej od tego domu, od tych problemów, od tego ojca - tak żegna się z Kya jeden z jej braci. A ona nie posłuchała, została. Więc nie ma raków. A skoro nie ma raków, to nie ma też śpiewania. I ot, cała historia. To znaczy, to jeszcze nie koniec wrażeń. Po seansie wpadam do toalety, by zostawić kawę w budynku, w którym ją wypiłem... a tu szok. W męskiej toalecie tłum beczących kobiet... Oj, oj, wycofałem się szybko i uciekłem tam... gdzie raki śpiewają. Czytaj: zimują. Martwe raki.


CIP4 [SHADOW RIPPED]
inspiracja: CANCER [SHADOW GRIPPED]

To niech w końcu zaśpiewa ten rak. Cancer. Stara, brytyjska formacja, która powstała w 1988. Po wydaniu 5 albumów formacja zawiesiła działalność, by w 2013 roku reaktywować działalność. Owocem owej reaktywacji jest, wydany w 2018 roku przez Peaceville Records, krążek [Shadow Gripped]. Na ścieżkę dźwiękową do [Gdzie raki śpiewają] to się nie nadaje, ale fani zespołu, czyli klasycznych death/thrash melodii, będą zadowoleni. Brzmienie, rytmika, teksty, tempa - Cancer serwuje nam powrót do przeszłości. Znawcy Cancer mówią, że to zdecydowanie lepszy materiał niż [Black Faith], wydany po pierwszym wznowieniu działalności przez Anglików w 2005, przed którym to woleli uciec tam, gdzie raki śpiewają. Kurde, może i ja kiedyś usłyszę jak śpiewają?

z graficznym pokręceniem /podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...