poniedziałek, 26 września 2022

Potomkinie na filmie o kurozającu, co Indianą Jonesem został. Dzikie łowy w przybytku użyteczności bibliotecznej. Jeszcze bardziej dzicy wikingowie i ich królowa: Sygryda Storråda, co z pyrlandii była

O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o tym, że grafik na wakacjach nie przestaje być grafikiem. Jak to? O tym ostatnio było? Przed przedostatnio było? Przed przed przedostatnio było? Dłuuuugie wakacje. Nie! Przecież ile można tłumaczyć, że nawet na wakacjach nie ma wakacji. Czy tak trudno to zrozumieć? Ba, nawet przed wakacjami, które de facto wakacjami nie są, bo grafik na wakacjach nie przestaje być grafikiem, grafik już zaczyna wakacje, których nie ma. A tak. Zaraz to udowodnię i zakończę dowód formułką matematyczną brzmiącą: co było do udowodnienia. Chyba, że jednak tezy nie udowodnię. Ale nie o tym miało być.


A było to tak... Potomkinie RIPniętego, z jego krwi i kości i jeszcze tam czegoś wyciągnęły go do kompleksu kinowego. A co tam pomyślałem, niech mają. Niech się rozwijają technologicznie. Nie mogą całe życie w książkach siedzieć. Kurde, a czemu nie mogą? W każdym razie wybraliśmy się do tego normalnego, płaskiego, 2D kina. Z premedytacją spóźnieni i rozluźnieni. Bez przekąsek, bo to ponoć już nie jest modne. A keczup śmierdzi? Nie wiem, nie próbowałem, nie wąchałem, ale rzeczone potomkinie miały przyzwolenie, by się częstować tym, na co mają ochotę. Ale widać śmierdziało im, bo niczego nie wybrały. Film, jak film. Jakaś tam historyjka o wyrzutku społecznym, dziwadle, chociaż synem króla był. Czy cara, cesarza, diabli tam wiedzą, bo nie nadążałem za wartką akcją. W każdym razie ten szczurołap, nie, kurokrólik, zając-kogut, nie wiem, nie pamiętam, a nie będę sprawdzał w sieci, okazał się być takim Indianą Jonesem. Jak już zaakceptował swoje oklapnięte uszy i przystrojenie w piórka, to jakiś tam skarb znalazł, złego wuja pokonał i nawet jakaś lalunia się do niego zaczęła przymilać. Tak to dzisiaj uczą dzieciaki, że tylko odmieńcom czyny niebezpieczne i bohaterskie pisane są. Dobrze zrozumiałem fabułę? Nieważne, bo chyba nie o tym miało być.

Zaczęło się dopiero po filmie. Już myślałem, że potomkinie połknęły bakcyla multimedialnego i na 3D mnie wyciągną, jakieś 6D, czy 4K, a tu jak nie usłyszałem: [Tato, pójdziemy do biblioteki?]. Przypomnę, tata to ja, bo dawno już temu trochę się uzewnętrzniłem i wyprowadziłem wzór na to, jak to grafik też może mieć dzieci. Cóż, udałem, że jestem zaskoczony, ale oczywiście byłem dumny, zadowolony i w ogóle cały w skowronkach. Bo też do tego przybytku użyteczności publicznej zamierzałem się udać. Mimo iż w domu, w którym ściany zbudowane są nie z wielkiej płyty, nie z cegieł, nie z pustaków, nie z drewna, a z książek, czeka na mnie wiele woluminów do przeczytania, to jednak w bibliotece czuję podniecenie jak myśliwy, co wybrał się na łowy. W bibliotece jak na ambonie, mogę się przyczaić i upolować smakowity intelektualnie kąsek.

Więc ruszyliśmy. Potomkinie do swoich półek, ja do swoich. Mimo iż biblioteka tylko niewielkim oddziałem jest, to jednak książek czekających na pożarcie jest sporo. Kusiła mnie Cherezińska, bo miłośnikiem jej pisarstwa jestem. I tego dotyczącego losów ojczyzny naszej, i tego co o wikingach jest. Muszę przyznać, że trafia pani Elżbieta całkowicie w moje gusta powieści historycznej. [Korona śniegu i krwi], [Niewidzialna korona], [Korona] to dla mnie klasyki. A jeszcze wiele przede mną, bo wobec wielości książek do przeczytania nie zanurkowałem jeszcze w [Turniej cieni] i [Płomienną koronę]. Dlatego kusiły, kusiły te dzieła wielce. Szczególnie, że one do tej pory o wielkiej Polsce przypominały. Nie o tym syfie, upadku, chamstwie i draństwie jaki teraz w naszej ojczyźnie panuje. Honoru za grosz tutaj nie ma. Ale nie o tym miało być.

Bardzo też lubię [Północną drogę]. [Saga Sigrun], [Ja jestem Haldred] to na razie 2 tomy, które przerobiłem. Doskonały i ryzykowny pomysł opisania dokładnie tych samych wydarzeń, ale relacjonowanych przez różne osoby. Na razie jestem za. Czeka na mnie [Pasja według Einara] i [Trzy młode pieśni]. Mam nadzieję, że i one i ja się spotkamy. Ha, w połowie drogi. Czyli gdzie? Ragnarok? Na końcu świata bogów? Tym razem nie padło na Cherezińską. Potrzebowałem do pociągu książki troszkę lżejszego pokroju, bo wiadomo, że wagon bezprzedziałowy nie jest oazą ciszy i spokoju. Kto szuka ten znajdzie, ale o tym następnym razem. Szczególnie, że potomkinie moje też na ciekawe rzeczy wpadły.


ENCAPSULATED [POSTSCRIPT]
inspiracja: ENSLAVED [BLODHEMN]

Wspomnieliśmy o wikingach, surowym świecie mężczyzn ćwiczonych do zabijania, wojownikach przeobrażających się w bitewnym szale w bestie, to niech zabrzmi pieśń wikińska. Wreszcie znalazłem pretekst by napisać o Enslaved. Zespół wręcz przesiąknięty nordycką mitologią. Grutle Kjellson i Ivar Bjørnson - liderzy formacji to duet, który oczarował mnie swoją muzyką od pierwszego dźwięku, który usłyszałem na [Frost]. Ale dzisiaj chciałbym słowo o czwartym studyjnym albumie rzec. To [Blodhemn]. Następca długiego, rozbudowanego kompozycyjnie [Eld]. Dla mnie to świetny, porywający, nieokrzesany, dziki, agresywny, viking metal. Tak, szybkość, groza, nawałnica wzmocniona potężnymi chórami. Tak, to zdecydowanie ta ciemna strona Enslaved, płyta, po której Enslaved wyruszył na podbój nowych terytoriów muzycznych. I pomyśleć, że onegdaj takimi hordami rządziła nasza, poznańska pyra. Świętosława. Sygryda Storråda. Królowa szwedzka, duńska, norweska i angielska o czym Cherezińska pięknie pisała. A o tym co z biblioteki wyniosłem widać musi być następnym razem.

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...