wtorek, 27 grudnia 2022

Amabasada Śledzia mniej modna niż ślepe ryby. Antykwariat, co dał mi wynik 1:2. Dusty books that can do nothing will help nothing? Stare książki, podstarzały graFIK i jego kalkulacje. Pochyła muzyka meta-emo

O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o tym, co jeszcze spotkałem na ulicy Stolarskiej w Krakowie. Ambasadę Śledzia? Zimno, nie po to jechałem 500 km naszą piękną koleją, by zjeść śledzika. Generalnie nie jadam. U nas w Pyrlandii bardziej modne są ślepe ryby. A nie śledziki, co wybałuszają gały. A ślepe ryby to nie mają nic wspólnego z rybami, tylko właśnie z ziemniakami. Dlatego nie po to jechałem do grodu Kraka. Pizzerię sieciową również mam u siebie, a księgarnię językową również. Poza tym, ja nie gadam językami, ten mój język jakiś taki poplątany jest. Nie za bardzo potrafię się wysłowić. Ani be, ani me. Dlatego wolę pisać. Ale nie o tym miało być.

O konsulacie RFN, tudzież Republiki Francuskiej i wciśniętej pomiędzy owe konsulaty kuchni argentyńskiej i grajpubie też nie. A tak, celowo przeciągam strunę, by słowo owe dosadniej zabrzmiało. Antykwariat księgarski. To jest właśnie to. Po to tyle kilometrów pokonałem. Albo mil, jak kto woli. Ale pamiętacie, na razie przegrywałem z tymi krakowskimi antykwariatami 0:2. I żadnych pamiątek jeszcze nie miałem, poza kartkami z soft touchem i malunkami Leonarda da Vinci. A tutaj zapowiadało się dobrze. Książki, starodruki, skup, sprzedaż... pełne regały. Intuicja RIPniętego podpowiedziała mi, że to będzie to. Dlatego odesłałem resztę wycieczki, nie, nie na śledzika, na lemoniadę orzeźwiającą i sam, bez świadków, przekroczyłem próg antykwariatu.

Home, sweet home. Tutaj mógłbym spędzić życie. Podpisać tylko kontrakt na codzienną dostawę aromatycznej kawy i chrupiącego croissanta. I oczywiście zaprzyjaźnić się z kurierem, który wrzucałby zamówione książki i płyty. A poza tym, cały dzień spędzać w takim miejscu jak to. Pamiętam takie zdanie z kursu angielskiego, na który onegdaj uczęszczałem. Niestety język mi się pląta, nawet w naszym języku ojczystym, a co dopiero zagranicznym. Dlatego kursowałem się intensywnie, by choć sprawiać wrażenie osoby światowej. Co to porozumie się w każdym języku. O każdej porze dnia i nocy. To zdanie brzmiało mniej więcej tak: What is the point of celebrating the illusion of being surrounded by friends? What kind of friends? Dusty books that can do nothing will help nothing, just stand on the shelf and dust. Bzdury wypisują w tych podręcznikach do nauki języka międzynarodowego. Nonsensy. Ale nie o tym miało być.

Książki, przyjaciele moje! Wchodzę i co widzę? Cały regał poświęcony książkom o książkach. Świadomy, życzliwy antykwariusz od razu zaprowadził mnie w odpowiednie miejsce. Byłem w raju. Są jeszcze takie miejsca na ziemi, wcale nie trzeba umierać. Ale ponoć w piekle jest ciekawiej. To niech będzie sprawiedliwie dla obu opcji. Byłem w piekle. Piekło na ziemi. Tyle książek o książkach. Zająłem się nimi i na chwilę odleciałem. Tak, pełen odlot. Stare książki i podstarzały graFIK. A pani antykwariuszka wspięła się jeszcze na wyżyny, czyli na drabinę, i zdjęła kilka książek z najwyższej półki. Chciało jej się, widziałem błysk w jej oku. Miłość do książek. Radość pracy. Zrobiło się 1:2. Gdyby to była koszykówka, wejście do tego antykwariatu byłoby jak rzut za 3 punkty. I zrobiłoby się 3:2. Ale nie o rozgrywkach miało być.

Zacząłem kalkulować. To mam, tamto czytałem i nie muszę mieć na półce. To bym chciał, tamto też. Tyle uniosę, tyle zmieszczę i oka swego nie zbezczeszczę. Bo bez tego oka, to nie przeczytam tych wspaniałych książek. To wyślę przez magiczną szafę. Z logistyką to raczej sobie poradziłem. Gorzej było z money. Czy wystarczy do pierwszego? Hotel już opłacony, bilety na pociąg zakupione. Pamiątki, w sumie po co pamiątki? Są kartki, będą i książki pamiątkami. Muzea? Tak, jakaś rezerwa musiała zostać, bo wtorek darmowych muzeów już minął. Ile to myśli przelatuje człowiekowi w głowie w ułamku sekundy. Geniusz matematyczny w głowie dokonał kalkulacji. Oto wynik. Pod pachę mogę zabrać ze sobą te cztery: [Współczesne polskie drukarstwo i grafika książki. Mały słownik encyklopedyczny. Książki o książce], [Poligrafia książki. Książki o książce] Jan Kuglin, [Z dziejów książki polskiej] Stanisław Pazura, [Z dziejów drukarstwa polskiego] B.Golka, M.Kafel, Z.Kłos. Resztę przeszmugluję za pomocą magicznej szafy. Taki to właśnie jest przyjaciel. Books. Friends forever.

CURSIVE [THE UGLY OPENTYPE]
inspiracja: CURSIVE [THE UGLY ORGAN]

A przed nami Cursive. A czemu tak? A bo chciałem tak na ukos. A w tej pierwszej wybranej przeze mnie pozycji jest hasło: Kursywa zob. Pismo pochyłe. Zobaczyłem i dowiedziałem się, że to odmiana antykwy o rysunku lekko pochylonym w prawo, zwana również kursywą lub italiką. I, że pierwszy zastosował ją Aldus Pius Manutius. Zaraz, zaraz, czy my już nie poznaliśmy tego pana? Znacie, pamiętacie? To kumpel Lubrańskiego był. Wszystko nam się spina. A kursywę obecnie używa się dla wyróżnienia w składzie poszczególnych słów lub niektórych partii tekstu złożonego antykwą. jak to sobie  tu poczyna Karolina A Cursive to także nasz znajomy band. Polubiliśmy się. Taki fajny, Pixisowski sugeruję z małej jako przymiotnik jest. [The Ugly Organ] Omahańczycy nagrali w 2003 roku. Jeden z cenzorów nazwał ten krążek [postmodernistyczną sztuką świadomą i rozkoszującą się własnymi ograniczeniami]. Dobre. W przeciwieństwie do poprzednio omawianego albumu, ten nie jest konceptem, a kawałki to króciutkie, aż i niespełna, trzyminutowe wariactwa w stylistyce meta-emo. Plus wiolonczela. I dziesięciominutowa suita z chórem. Muzyka do śledzika? Absolutnie nie. Za to w sam raz do czytania książek o książkach. Które wreszcie udało mi się zdobyć!

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

To na razie przerwa w cyklu [Bibliofilia zdeprawowana]. Lecz cdn. Książek o książkach nie brakuje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...