poniedziałek, 10 października 2022

Kupa w przedziale jest dozwolona, palenie surowo zabronione! Kot też robi gdzie popadnie. Księgarz z dziurą w spodniach a Orwella złote myśli. Kto w Arcade Fire pierze skarpetki?

 O czym to ja miałem powiedzieć? A teraz opowiem Wam o tym, że grafik na wakacjach nie przestaje być grafikiem. I już. Nie będę dalej brnął w te przed i przed, bo nie wiem do czego to miałoby doprowadzić. Do surrealizmu? Jak mi weszło w głowę to słowo za sprawą Pixies, to wyjść nie może. No ale jechałem tym pociągiem i czytałem. I na szczęście nie spotkała mnie taka oto scenka, o której opowiada Simon Leys. Otóż w przedziale jechało dwóch facetów. W pewnym momencie jeden z nich wstał, zrobił kupę na środku przedziału i potem, jak gdyby nigdy nic, usiadł i jechał dalej. Na to drugi pasażer zapalił papierosa, by zabić smród owej kupy. To na to pierwszy pasażer, którego kupę mamy w przedziale, pokazał mu naklejkę: Zakaz palenia. Tak, ale nie o tym miało być.

W moim pociągu był zakaz palenia. Nie było zakazu oddawania kału. Na szczęście nikt nie wpadł na taki pomysł. Zresztą toaleta całkiem przytulną okazała się być. W swojej księgarni/antykwariacie Shaun Bythell toaletę dla personelu ma. A do owego personelu należy także kot. Kot, któremu zdarza się oddawać mocz nie zawsze tam, gdzie powinien i potem w przybytku książek śmierdzi. Ale nie o tym miało być. I nie to mnie urzekło w tej książce.

A sprawy jak najbardziej banalne. A to, że przy każdym zapisie autor podaje ile dostał zamówień internetowych i ile takich zamówień zrealizował. Bardzo to ciekawe jest. Podaje również stan gotówki w kasie i liczbę klientów. I to niby takie ciekawe jest? A tak, bo daje nam obraz tego, co owego dnia w księgarni się działo. To nie wszystko. Dowiadujemy się, że nasz księgarz ma dziurę w spodniach, o której ciągle zapomina i ciągle wkłada tam drobniaki. Opowiada też bardzo ciekawe historie o swoich pracownikach, klientach i dziewczynie. A Anna jest nie byle kim, ponieważ pracowała dla NASA w Los Angeles. NASA to magia, wiele osób ma koszulki i kubki z logo owej instytucji. A Anna pewnego razu przyjechała do Wigtown, ponieważ zawsze chciała pracować w szkockiej księgarni niedaleko morza. No i została. I jeszcze wydała książkę [Three Things You Need To Know About Rockets: Trzy rzeczy, które musisz wiedzieć o rakietach]. Ale nie o niej miało być.

I faktycznie, wiele osób odwiedza księgarnię tylko po to, by pomacać książkę, a potem ją odłożyć i kupić sobie w sieci. Tak, to zawracanie głowy. Autor bierze także udział w projekcie [Miasto książek], organizuje czytanki przypadkowych książek, organizuje festiwal i cytuje Georga Orwella z [Bookshop Memories]. Ot, taki chociażby cytat: [Mieliśmy wyjątkowo ciekawy towar, ale wątpię, czy nawet co dziesiąty klient potrafi odróżnić dobrą książkę od złej]. Albo [Snobów kupujących wyłącznie pierwsze wydania było znacznie więcej niż prawdziwych miłośników literatury]. Kurde, no fajnie, lubię wracać do [Pamiętnika księgarza] i poprawiać sobie humor przypadkowo otworzonymi historyjkami. Podobają mi się też czarno-białe zdjęcia tego przybytku książek. A dokładniej mówiąc, zdjęcia w grayscale czyli szarości. No i spodobał mi się też kolejny zbieg okoliczności. Otóż książkę wydało wydawnictwo z Krakowa, które jak się później okazało, ma siedzibę przy ulicy, przy której znajdował się mój hotel. Czyż nie sympatycznie? W czasie podróży nikt nie zwalił stolca, a mieszkałem obok wydawnictwa książki, którą czytałem. Dla mnie bomba.


ANTIQUA FONT [WE_RSALIK]
inspiracja: ARCADE FIRE [WE]

A ponieważ Shaun był również na koncercie Arcade Fire, to kilka słów o tej wspaniałej, koncertowej formacji. A tak, bo koncerty są niezwykle żywiołowe,  kolorowe i przede wszystkim masa muzyków gra na instrumentach, które słyszymy na płycie. A jest ich nie mało, np. gitara, perkusja, gitara basowa, pianino, skrzypce, altówka, wiolonczela, kontrabas, ksylofon, dzwonki, keyboard, waltornia, akordeon, harfa, mandolina i lira korbowa. Rdzeń zespołu stanowi małżeństwo Win Butlera i Régine Chassagne. W tym roku ukazał się album zatytułowany [WE]. Kanadyjczycy wracają do korzeni muzycznych opowiadając o świecie po jakiejś tam apokalipsie. Człowiek próbuje na nowo odbudować więzi społeczne. A muzycznie to jak zawsze rewelacyjny dialog wokalny małżonków [ciekawe czy tak się dogadują w sprawie prania skarpetek i odkurzania chałupy] oraz rozmach aranżacyjny, epickość w tanecznym syntezatorowym sosie. Pop-indie, rock, punk, disco?  Co za mieszanka! Lubię to i zazdroszczę Shaunowi, że mógł być na koncercie Arcade Fire. 

z graficznym pokręceniem / podstarzały graFIK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Harmonia rządzi, harmonia radzi, harmonia nigdy was nie zdradzi

Ten numer DTPzine został wzięty w... harmonię.  A tak, harmonia tu, harmonia tam. Harmonia  z boku, do góry, na dole i jeszcze z drugiej str...